Metropolitan Museum of Art

allie

przysiadła na schodach METu, bo na paryskim przyzwyczaiłam się do pisania na schodach sacre. tak więc siedziała z elegancko skrzyżowanymi w kostkach nogami i popijała latte z syropem amaretto z plastikowego kubka starbucksa. obok niej leżała różowa tuba z naklejką heloł kiti z pracami plastycznymi.

apollo

tylko nie heloł kiti! ;cccccccccccccccccccccccccccccccccccccccc
była artystką! x3 on przechodził właśnie, bo wcześniej był tą rudą odprowadzić to teraz musiał wracać do domu, chyba. nie? i wyszło, że wybrał ową trasę! no i zawsze jakieś miłe dziewczęta siedziały na tych schodach. zawiesił oko na nogach allie i omal nie wpadł na starego dziadka idącego wprost na niego! apollo był podrywaczem, to zmierzwił włosy i podszedł szybkim krokiem do dziewczyny. - cześć!

allie

allie też lubiła flirtować, więc uśmiechnęła się do niego, nieznacznie zadzierając głowę.
-cześć. znamy się? - upiła łyk kawy i zmarszczyła brwi, bo stał pod słońce.

apollo

usiadł prędko blisko niej. - nie, ale miło będzie gdy to zmienimy. co? - podrapał się po nosie.

allie

-być może - spojrzała na niego z ukosa i odsunęła się kawałek w drugą stronę, skutkiem czego była dalej niż bliżej. wybacz jej, ale uznała go za psychopatę lub też niespełna rozumu. uśmiechnęła się słodko i nieco z politowaniem - allie.

apollo

ja też bym go wzięła za psychopatę! xddddddd - allie, allie. - zamruczał cicho. - nie znam żadnej allie, będziesz więc pierwsza. - ujął jej dłoń i musnął ową wargami. - ja jestem apollo. - skinął na nią głową. - co tam masz! - zerknął na helloł kiti. ;c różowe hello kitty. ;c

allie

-apollo 13. cholera, houston mamy problem! - zabrała dłoń i dyskretnie wytarła ją o ciemne rurki - akty - odparła zdawkowo i patrzyła na niego po poły zażenowana i zaintrygowana.

apollo

-mój ojciec jest wielbicielem misji kosmicznych, a matka mitologi greckiej. dlatego takie imię. - słusznie jej wytłumaczył i westchnął. - pokaż! lubię sztukę.

allie

-niech będzie - zgodziła się niechętnie i wysunęła z tuby akt dżejmsa franko!!!! bo takowy robił dzisiaj za modela, hihi.

apollo

zachichotał. - ojej. - bo narysowała go jak miał wzwód, oj nieładnie. ;ccccccccccccc

allie

-aż tak źle? - zapytała beznamiętnie, zabierając mu kartkę i chowając z powrotem.

apollo

popatrzył przed siebie i wyjął z kieszeni papierosky. - całkiem przyjemne, ale... cóż, model jakby mi nie odpowiada. - westchnął. - ale masz fajną kreskę. - bawił się paczką marlboro. - mogę zapalić?

allie

-jeżeli poczęstujesz mnie żarem - mruknęła, wyciągając z torebki paczkę pink elephantów.

apollo

kiwnął głową, wsunął papierosa między wargi, a potem to tylko czekał, aż będzie mógł jej podpalić fayę.